Rzepiórek jest bardzo mądrym duszkiem. Interesuje go wszystko. Wędrując z Hyrckiem, poznał wiele ciekawych miejsc, historię Jeleniej Góry, zabytki i zawsze bardzo dobrze się przy tym bawił.
– Rzepiórku, dzisiaj wybierzemy się na wycieczkę rowerową.
– A nie będzie lepiej w taki upał posiedzieć w cieniu, przed twoją chatką? – zapytał duszek.
– To niedaleko – rzekł skrzacik. – Rowerki są już gotowe.
– Ale… – zaczął Rzepiórek.
– Szykuj się do drogi, Rzepiórku. Wybrałem ścieżkę rowerową, którą dojedziemy do muzeum wojskowego.
– Tak? – zawołał zdziwiony Rzepiórek. – Trzeba było tak mówić od razu!
Rzepiórek i Hyrcek szybko wsiedli na rowerki i udali się w kierunku ulicy Sudeckiej, gdzie rozpoczyna się ścieżka rowerowa.
Duszek nie mógł się już doczekać. Jak na chłopca przystało interesował się wojskiem. Często wraz ze skrzacikami karkonoskimi, które mieszkają w górach, toczył bitwy „na niby”.
– Jedziemy do Skansenu Uzbrojenia Wojska Polskiego – wyjaśnił po drodze Hyrcek.
– A co można tam zobaczyć? – zapytał duszek.
– Na początku zwiedzimy wystawę, a później obejrzymy sprzęt ciężki.
– I będziemy mogli stoczyć taką prawdziwą, najprawdziwszą bitwę? – zapytał Rzepiórek.
– Duszku, to jest wystawa. Nikt nie szykuje się na wojnę – zaśmiał się skrzacik. – Ale pobawimy się na pewno.
– Będę żołnierzem – pomyślał Rzepiórek. – Najprawdziwszym żołnierzem i wygram wielką bitwę!
Gdy przyjaciele przybyli na miejsce, Hyrcek zaprowadził duszka do sali, w której wystawione były eksponaty. Był naprawdę szczęśliwy. Najbardziej podobały mu się mundury i pamiątki związane z życiem żołnierzy. z wielkim zainteresowaniem oglądał stare fotografie, mapy i odznaczenia wojskowe.
– Zobacz, zobacz, jakie wspaniałe medale! – zawołał Rzepiórek.
Duszek bardzo dokładnie czytał informacje umieszczone na planszach. Chciał jak najwięcej dowiedzieć się o historii wojska.
Później przyjaciele wyszli na zewnątrz, gdzie znajdował się sprzęt wojskowy.
– Hyrcku, czołg, prawdziwy czołg! – wołał duszek.
– Podejdź tu, Rzepiórku. Widziałeś taką wyrzutnię? – zapytał skrzacik.
– Ojej, jaka wielka! – zawołał Rzepiórek.
– Odejdź od mojej wyrzutni! – odezwał się nagle tajemniczy głos. – Nie widzisz, że zaraz przechodzimy do ataku?
– Kto to powiedział?… – zdziwił się duszek.
– Nie wiem. Ale dzieje się tu coś dziwnego.
Zza wyrzutni rakiet wyłonił się mały skrzacik w zielonej czapeczce.
– Przeszkadzacie nam w zabawie – powiedział.
– Nam? – zapytał jeszcze bardziej zdziwiony Rzepiórek.
– Uwaga, uwaga, wróg na prawej! – zawołał głos ze stacji radiolokacyjnej. – Stop! Przerywam manewry!
Spomiędzy wojskowych wozów zaczęły wychodzić skrzaty.
– Kompania, baczność! – zawołał skrzat w zielonej czapeczce. Skrzaty ustawił się w szeregu.
– Ten skrzat jest zapewne generałem – pomyślał Rzepiórek i powiedział: – Nazywam się Rzepiórek. A to mój przyjaciel, skrzacik miejski, Hyrcek. Co tutaj robicie? – zapytał zdziwiony.
– Przeprowadzamy manewry wojskowe – odpowiedział skrzat w zielonej czapeczce.
– Manewry wojskowe? – powtórzył pytająco Rzepiórek.
– No dobrze… My się tylko tak bawimy w wojsko – wyjaśnił skrzacik.
– Czy możemy się z wami pobawić? – zapytał cichutkim głosem duszek.
– Możecie – rzekł skrzat. – Rozkazuję przeszeregowanie wojsk.
Hyrcek miał obsługiwać wyrzutnię, a Rzepiórek wraz z jednym ze skrzatów stanął przy armatce przeciwpancernej.
– Uwaga. Proszę się przygotować. Wszyscy na swoje miejsca. Zaczynamy! – zawołał generał.
Rzepiórek nigdy wcześniej tak dobrze się nie bawił. Był najprawdziwszym żołnierzem. Spełniło się jego kolejne marzenie.
– Proszę odbezpieczyć działo! – zawołał generał.
– Hurra! Do ataku! – krzyknął skrzat obsługujący armatę polową.
Skrzaty z Rzepiórkiem i Hyrckiem rozegrały największą bitwę wszechczasów. Duszek otrzymał nowy rozkaz. Miał przygotować do ataku wyrzutnię rakietową. Czuł się dumny, że ma tak odpowiedzialne zadanie do wykonania.
– Na wroga! Ruszamy! Do boju! – wołały skrzaty.
Wszyscy bardzo dobrze się bawili. Rzepiórek otrzymał nawet medal za odwagę. Duszek nie spodziewał się, że spotka go takie wyróżnienie. Generał skrzatów zaprosił duszka i Hyrcka na kolejne manewry wojskowe. Miały odbyć się za kilka dni w skansenie w Łomnicy, gdzie jest prawdziwy śmigłowiec.
– Będę walczył z całych sił. Może znowu dostanę medal… – rozmarzył się Rzepiórek i powiedział do przyjaciela: – To wspaniałe, że macie takie miejsca w swoim mieście. Prawdziwy czołg, prawdziwe armaty! I te wszystkie urządzenia! Będę miał co opowiadać dziadkowi.
Zabawa w żołnierzy to nie byle heca,
Skansen wszystkie sprzęty do tego poleca!